Liście dawno już opadły, a mnie dawno tu nie było. Czyżby w coraz większym oderwaniu od samej siebie? Powrotów pragnę do swojej olgowości i zakorzenienia.
Panicz od września chadza do szkolnej zerówki. Początkowy entuzjazm, że w szkole jest dużo lepiej niż w przedszkolu opadł już z różnych pewnie przyczyn. Niemniej nie jest źle, Olo garnie się do nauki czytania i do bycia grzecznym, choć w przypadku tego drugiego, o dziwo rosną moje obawy, czy aby nie przesadnie i nie kosztem czegoś. Każdego dnia powstaje ok. 5 dzieł plastycznych z rodzaju ekspresyjnych. Dziś Olo poraz pierwszy narysował dom podczas urodzin Kingi i muszę go wziąć na warsztat pscyhologiczny (rysunek rzecz jasna). Koleżanka nadal ulubiona skończyła wiosen 6, a to przypomina, że i na nas kolej. Ponadto wraz z wiekiem rośnie ranga problemów, których z powagą i zatroskaniem słuchać mi w udziale. Na danym etapie jeszcze sprostać każde z nas jest w stanie, ale co będzie dalej?