dostałam szansę, zapomnieć, pogodzić się ze złymi. Śmiejemy się, słuchamy muzyki, oglądamy bajki, całujemy, przytulamy i tego nie ma. nie ma ciężaru. mogę być sobą. realna i luźna. szczera i prawdziwa. przestać w końcu udawać tą jebaną idiotkę. jest jak nigdy. dobrze jak nigdy. mogłoby to trwać wieki, ale zbliża się czas kiedy się żegnamy.
wtedy. wracają jak bumerang. wracają gdy tylko zostaję sama. kiedy "muszę już lecieć, bo zaraz mam pociąg", kiedy ubiorę się pośpiesznie słysząc " dlaczego się mnie wstydzisz? ", po raz kolejny pocałuję na dowidzenia i pobiegnę na pociąg, który "za chwilę" odjeżdża choć zostało jeszcze 45 minut.
wtedy właśnie uświadamiam sobie że nie jestem warta tej rozgrywki. twojego czasu i poświęcenia.
i tego dziwnego słowa na "k" .