Już kolejnego testu na prawko nie zniosę, nie ma szans. Całe trzy dni na to poświęcilam. Całe. Chyba wypadłam z rytmu, bo przed maturą uczenie się dla mnie codziennie od rana do wieczora nie było problemem, ale te wakacje mnie rozleniwiły.
Dzisiaj było cudownie, miałam okazję zobaczyć (nie)mały cud. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zwykły szczeniak. Malutki, niepohamowany psiak, który nawet sekundy nie umie usiedzieć na miejscu a najlepszą zabawą jest gryzienie wszystkiego, co wpadnie w zęby. Nie, wcale nie chodzi o tego ze zdjęcia, ale zobaczonego u wujka. Mały cud, taki pies, jak zresztą każde inne zwierzę lub człowiek. Lecz do psów mam jakąś największą słabość. To spotkanie i dzisiejszy sen, w którym zmartwychstał mój biały królik z poprzednich zdjęć i byłam posiadaczką jeszcze jednego oraz kilku kotów utwierdziło mnie w przekonaniu, co chcę robić w życiu. Chcę być weterynarzem.
A co do tego psa ze zdjęcia... Jest to najwspanialsza istota jaką w życiu udało mi się spotkać. Chyba tylko mama jest zdolna do większego poświęcenia i miłości.
Destiny