Dostajesz pyszny sok, delektujesz się nim i krzyczysz ze szczęścia w niebogłosy (jak to się, do cholery, pisze?), a następnie ktoś podchodzi i wlewa do niego ocet. Patrzsz z niedowierzeniem, smakujesz i zastanawiasz się, o co w tym wszystkim chodzi. Jakim cudem coś, co przed chwilą było piękne, w ułamku sekundy zmieniło się tak diametralnie?
Pamiętaj, że szczęście nie istnieje. Po co się łudzić?