photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 LISTOPADA 2014

Uwielbiam się bać. Siedzieć przy ciepłym kaloryferze, palić papierosa za papierosem, chować głowę w ręce i z przerażeniem zrywać się do pionu w samym środku nocy, a później wyjść, przeżyć, wrócić i stwierdzić, że lęk był najzwyczajniej w świecie irracjonalny. To chyba wrodzony pesymizm - ale czy nie lepiej przyjąć czarną wersję i finalnie zostać pozytywnie zaskoczonym?

Strach jest dla nas pokrzepieniem i ostatnim ratunkiem; wzmaga szereg uczuć, które jednoznacznie wskazują na postęp życia. Kto się nie boi, ten nie żyje - i nikt nie będzie w stanie temu zaprzeczyć. W tej całej irracjonalnej egzystencji chodzi bowiem o to, żeby bać się najbardziej na świecie, ale nie rezygnować, nie tchórzyć, nie zamykać się na nowości, a przeć naprzód z nieustannie otwartym sercem. I raz na zawsze zapomnieć o mówieniu, że coś nie jest dla nas, do czegoś zapewne zupełnie się nie nadajemy, skoro nawet nie chcieliśmy spróbować, zamykając się przy tym w swoim własnym osamotnionym światku.

Na paraliżującym lęku oparłam całe swoje wyobrażenie o studiach, a teraz w głębi duszy śmieję się z tej dawnej i niepewnej siebie. Wiem, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, ale - chyba jestem w raju. Znalazłam się miejscu, które napawa mnie wszystkim tym, czego zostałam pozbawiona we wcześniejszych latach edukacji. Kto by pomyślał, że zatracone poczucie własnej wartości i wiarę we własne możliwości odbuduje we mnie ta ze szkół, która owiana jest największą ilością mitów i tajemnic...

Naznaczona piętnem edukacji ponadgimnazjalnej, jej oschłością, lodowatością i permenentnym brakiem chwalenia, czuję się tak absurdalnie, jakbym z żebraczej rodziny przeniosła się wprost na królewski dwór. Pierwszy raz od trzech lat usłyszałam z ust nauczyciela jawny komplement - ktoś w sposób dosadny i nieukryty powiedział mi to, o czym w liceum zapominano. Proces trzyletniego sprowadzania na samo dno pozbawił mnie umiejętności przyjmowania komplementów, czego aktualnie zaczynam uczyć się na nowo.

Wśród ogromu wyrzutów muszę jednak przyznać, że liceum uzbroiło mnie w tak ogromną pokorę, jakiej nie przyswoiłabym nigdzie indziej. Czy jednak pokora powinna być watościowana ponad wiarę w siebie?

Maturzyści, nie dajcie się uprzedmiotowić.

Komentarze

~pozorny Witaj istoto o nieprawdopodobnej głębi...
„Odkryłem” Cię niezwykłym przypadkiem jakiś czas temu i odtąd śledzę Twoje przepychanki z życiem… Zastanawiam się, czy rodzimy się z naturalną umiejętnością nazywania rzeczy nienazwanych, czy niektórym ludziom dane jest jaśniejsze spojrzenie na otaczający świat ?? Ty sprawiasz wrażenie „naddojrzałej” (słownik tego nie zna), nadwrażliwej (to już częściej spotykane)… Ja jestem z innego świata, w innym miejscu i czasie byłbym Twoim ojcem, starszym bratem, dziwnym sąsiadem – a teraz jestem tylko obserwatorem Twoich myśli, Twoim mentalnym bratem, Twoim prawdziwym Bliźnim.
Jeśli znasz Hermanna Hesse, to będziesz wiedziała, o czym mówię, jeśli go nie znasz, to koniecznie się z nim spotkaj, poznasz bliskiego Ci człowieka.
Ja też się boję, strasznie się boję… i nie wyobrażam sobie życia bez tego strachu, nie wyobrażam sobie pustki wciąż radosnego i wszechspełnionego życia, stanu permanentnego zadowolenia, nic-niechcenia, nieszukania, niepragnienia, niewalczenia…
Wybacz mi to wtargnięcie w Twoje bogactwo myśli, w Twój strach przy ciepłym kaloryferze… To wszystko nagle wydało mi się zbyt bliskie….
To nieprawda, że szczęście nie istnieje… Ono nie zależy od tego, czy mamy w szklance pyszny sok, czy ocet…


12/11/2014 9:56:49
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 6
~pozorny …to przedziwna sytuacja… skoro „taki piękny komentarz” w pewnym sensie blokuje w Tobie układanie myśli, to albo wcale nie był „taki piękny”, albo… istnieją jakieś inne powody takiej „blokady”… sam nie wiem… właściwie komentarze nie muszą wywoływać automatycznie następnych komentarzy… To rodzaj paradoksu – komentujemy coś, co przecież w jakiś sposób nas porusza, dotyka, powala, i z jednej strony zaspokajamy się samym skomentowaniem, a z drugiej jednak oczekujemy przecież skomentowania własnego komentarza, czyli wymiany, spotkania, potwierdzenia, zrozumienia i bóg wie, czego tam jeszcze nam nie brakuje na najgłębszym dnie duszy…

12/11/2014 22:21:08
oleni Nie poznałam jeszcze mężczyzny, który pisałby w taki sposób. Mam nadzieję, że kreowana przez Ciebie postać męska jest także odzwierciedleniem rzeczywistości :) Zdradzisz, jaki "niezwykły przypadek" zaprowadził Cię aż tutaj?
12/11/2014 23:39:23
~pozorny cd.

Nie ma żadnej możliwości, żeby stwierdzić, czy poznany przed chwilą człowiek jest wykreowany. On sam często tego nie wie, sam siebie nie rozumie. Gdzieś między wierszami to oczywiście widać, trzeba się uważnie przyglądać, głęboko wsłuchiwać… Czasem zdradzają nas jakieś niewinne połączenia słów, niezwykłe porównania, zbyt wcześnie zadane pytanie, albo brak pytań… Ale przecież Ty potrafisz to wyłapywać… inaczej nie pisałabyś w taki sposób…
13/11/2014 0:24:20
~pozorny Właściwie każdy przypadek jest prawdziwie NIEZWYKŁY… w tym przypadku „przypadek” to wynik poruszania się po zawiłych meandrach tej wirtualnej rzeczywistości, w której wszyscy jesteśmy tak silnie zakorzenieni, że już nawet nie dziwi nas spotkanie bratniej duszy na drugim końcu Polski, Europy, planety…
Ale jest jeszcze inny, dla mnie bardziej niepokojący skutek przesiąknięcia wirtualnym myśleniem… Dlaczego zakładasz (automatycznie), że człowiek (a już na pewno postać męska) po drugiej stronie wirtualnego lustra (najprawdopodobniej) jest wykreowany (czyli jakby z definicji nie odzwierciedla siebie rzeczywistego)? Jestem TU tak samo złożoną mieszanką moich różnych (wewnętrznych) twarzy, jak TAM, w tzw. realu. TAM i TU jest z kolei złożoną mieszanką obu mieszanek, a „odzwierciedlenie rzeczywistości” jest iluzją w obu jej fragmentach. Czytając Twoje wpisy, często zastanawiałem się, w jakim stopniu ta odkrywająca „prawdę o życiu” dziewczyna jest taka sama na zewnątrz. I zawsze wyobrażałem sobie, że po wyjściu z Twojego ciepłego pokoju „przestajesz odzwierciedlać rzeczywistość”, zaczynasz improwizować, grać, tworzyć własną postać – czyli robić to, co większość z nas.
cdn.
13/11/2014 0:24:53
oleni Nie przeceniaj mnie.
13/11/2014 12:53:19