Zimowa punia przeżyła szok, tak jak i zimowa pańcia.
Odstawiłyśmy gdzieś w kąt relacje i zaczęła mnie olewać totalnie.
Dzisiaj zrobiłyśmy małe przypomnienie i nowe sytuacje, w których to ja bezwzględnie dominuję i decyduję (nie tracąc zaufania ani szacunku) o tym, co i kiedy robimy a nie pozwalam na dyskusje i jej humory :P
Muszę przyznać, że ją przez pół roku regularnie rozpieszczałam ;)
Na szczęście po paru minutach zdała sobie sprawę, że lepiej wyjdzie na tym, jeśli się mi podporządkuje niż będzie sama podejmować decyzje. I może się czuć w tym bezpiecznie.
Cóż, zmiany są diametralne i dzięki poradzie Emi znalazłyśmy sposób na problemy z rozpraszaniem i ciągnięciem do stada ;)