Tak strasznie jest mi ciężko, że nic nie jest w stanie opisać mojego lęku i cierpienia.
Pierwszy raz mogę sobie pozwolić na płacz.. gdy nikt nie widzi.. w końcu mam chwilę samotności, chwilę w której nie muszę pokazywać, że jestem silna. Bo nie jestem.
Mam nadzieję, że najgorsze scenariusze nie okażą się prawdziwe. Teraz jest ten moment, że powinniśmy skakać ze szczescia, a nie się zamartwiac... Nie ma nawet jak, mój lęk przeważa nad wszystkimi innymi emocjami.
Nie wyobrażam sobie tej straty. Nie przeżyłabym tego.
Szlachetne zdrowie..
Muszę się pomodlić.