czekałam cały dzień. króciutka fala przyszła dopiero niedawno.
pod wpływem banalnego, nic nie znaczącego pytania.
nie wiem, nie chcę, nie umiem.
mimo iż zostało 50 dni, 7 tygodni i jeden dzień
nie umiem się zmotywować do niczego.
kolejny leniwy dzień spędzony na przemyśleniach różnego rodzaju, robieniu rzeczy zbędnych, banalnych.
i znowu spadł śnieg.
rozpaczliwe poszukiwania wiosny.
rok temu było o wiele cieplej...
i nie ma już do czego wracać i tyle.
zadziwiają mnie niektóre rzeczy.
zbyt dużo pytań przychodzi do głowy...