Dawno, dawno temu. Ale w sumie nie aż tak dawno jak by mogło się wydawać, za górami, rzekami, lasami no w sumie to nie aż tak daleko bo za niebieskim lasem w lewo, żyła sobie tam pewna dziewczyna, no pewna siebie to ona taka nie była. Mała, piękna i szczęśliwa... no nie do końca. Bo ma 1,73 wzrostu i kilka zmarszczek od śmiechu. Ale czy te jej zmarszczki są dowodem szczęścia ? Otóż nie, pozorny śmiech, śmiech bezsilności . . . .
Żyła sobie pełnią, lecz księżyca. Słuchała ciężkiego rock'a, no ale dużo to on nie ważył. Dźwigała ciężar problemów innych, i sama miała ich kilka na głowie, albo w głowie ? Wymyślała co chwilę nowe opowieści, czasami dziwnej treści. Wszystko to co nie jest normalne, jest jej fascynacją. Sama też nie jest normalna. Ma wady i mało kto wytrzymuje jej wymagania. Ale jest otwarta, i próbuje żyć....