Insomnia night. Zaburzona doba. Pierwszy raz tak miałam. Tuu macz party?
Zacieszam tak śmiesznie podkręconym kosmykiem włosów. Bez używania czegokolwiek.
Lepiej. Gorzej. Nie wiem.
"Zawalam" kolejną olimpiadę z angola. Wcale nie jest tak źle, dopóki się nie pomyśli, ile przez to tracę. Czy raczej ile już przez to straciłam. Trzy procenty w tą czy w tamtą nie mają znaczenia. Przeliczyłam się. Coż, martwić się będę później.
Di end of ferie xd. W sumie, jestem w szoku, że to powiem, ale "wreszcie". Nie to, żebym jakoś szczególnie narzekała, chociaż tak wielka ilość spontanów to dla mnie chyba już trochę za dużo. Nabawiłam sobie trochę przesadnych szlabanów, ale daję radę.
Ale teraz znowu przyjdzie szkola i w sumie, dopiero wtedy będę mogła sobie wszystko uregulować i poukładać. Owszem, dojdzie mi stresu, jak zawsze, ale przynajmniej oderwę się od rzeczy, które w myślach nachodzą mnie zawsze, kiedy nic nie robię. Kiedy "nie muszę" nic robić, lepiej ujmując.
Walentynki "przetrwane" widząc na "pół oka". Pudełko ulubionych żelków od rodziców całkowicie mnie uszczęśliwiło <3 :D
Pierwszy raz nieświadomie stosuję się do jakichś słów na tumblrze :O W szoku jestem.
Zwlekam z pisaniem czegoś już tak długo, a wena nigdy mnie w tej kwestii nie opuszcza <3
No i plany mi się trochę pokrzyżowały, ale dobrze jest czasem nie mieć sił do przejmowania się takimi rzeczami.
I don't regret too much.
I'm surprised, that only small, worthless and stupid things are regreted by me.