szukaliśmy sukienek i garnitórów, ćwiczyliśmy tego poloneza no i doczekaliśmy sie w końcu 100-dniówki.
co prawda nie nastraja pozytywnie jak sobie pomysle co powinnam zacząć teraz robić, ale dzisiaj jeszcze sie tym nie mam zamiaru przejmować.
kurde, fajnie było, dzisiaj nawet mogę chodzić.
PS. Jak chcecie zdjęcia to przynoście pen drajwy bo mój komputer lubi żartować i nie na wszystkie płyty chce nagrywać.