Wróciłam. Właściwie nie wiem dlaczego nic nie pisałam, ale chyba czas zacząć nadrabiać. Mam tak słabą pamieć, że jeśli nie zapiszę tego, co się dzieje to po jakimś czasie wydaje mi się, że się nie działo się nic.

Pracuję teraz mniej, bo bez weekendów. Za to zdjeć mam tyle, że ciężko mi nadążyć z przerabianiem. Staram się pilnować termimów, ale teraz nie wyrabiam i z jedą sesją jestem już trochę do tyłu. Właściwie żyję bez rewolucji, wszytsko zmienia się powoli na lepsze. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej zakochana i to uważam za dobry znak, bo pierwszy rok minął jakiś czas temu. Kupiłam lapmy studyjne i powoli uczę się jak z nimi pracować. Wczoraj wróciłam z Berlińskiego Festival of Lights- robi wrażenie. Ciesze się, że pojechałam w tygodniu, bo nawet we wtorek, w najbardziej popularnych miejscach, trzeba było się bić, żeby rozstawić statyw. Jutro pakuję manatki i o ósmej uciekam do Warszawy na kurs studyjnej. Po drodze zahaczę jeszcze o Poznań. Cieszę się na ten wyjazd, bo po pierwsze czegoś się nauczę, a po drugie wreszcie zobaczę stolicę.

Czytam równie dużo, co wcześniej. Mam problem z zapamiętywaniem tytułów i autorów, więc wszytskich nie przytoczę, ale teraz wzięłam się za "Endgame" (James Frey). Może pod względem stylu nie powala, ale podoba mi się idea zagadek (można naprawdę zgarnąć pół miliona dolarów). Nawet się nie staram ich rozwiązywać, bo po piersze wyglądają na cholernie trudne, a po drugie boję się, że kiedy się wkręce, stracę na nie za dużo czasu. Cieszę się samym tekstem i czekam, aż w internecie pojawi się zdjęcie człowieka, który otwiera tę pieprzoną skrytką w Las Vegas. Gorąco polecam też "Zanim usnę" (S. J. Watson). To chyba jedna z lepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Nienajgorsze było też "Ułaskawienie" (John Grisham). Za mną również pierwsze w moim życiu dzieło Grocholi "Houston, mamy problem".Czytało się miło, a jak się przeczytało to się od razu zapomniało. Takie proste i lekkie, jeśli ktoś ma poczucie humoru to nawet śmieszne.

Po weekendzie pokażę Wam sie znowu. Buziaki!