No i chyba tego mi było trzeba. Wiem wiem już się nasłuchałam o swojej nieodpowiedzialności, jednak najłatwiej jest mówić dopóki nie jest się samemu w danej sytuacji. Niektóre rzeczy są silniejsze ode mnie i uważam, że wiem co robię. Pojeździłam na Mareczku może 20 minut stępa i kłusa, a moje baterie naładowały się na kolejne tygodnie. Po prostu jak dlugo nie obcuję z końmi zwyczajnie wariuję. Wszystko jest złe i straszne denerwuje mnie nie mam ochoty na nic. I dopiero niedawno sobie to uswiadomiłam gdzie leży przyczyna. Dorotko wybawco - tenk ju very macz :*
Na zdjęciu widać już mo gruby wielki brzuch w którym siedzi szalona Nadia i nie daje mi spokoju ostatnimi czasy. Połknęłam karpia! Skacze wygina się kopie zaczepia a ja chodze i śmieje się sama do siebie :)
Sam fakt, że mój mężczyzna wyjeżdża w niedziele na 3 miesiące mnie przeraża. Palące uczucie pustki daje się we znaki, a te ostatnie dni zamiast kipieć radością owocują w głupie kłótnie płacz i tym podobne. Tęsknie zanim jeszcze wyjechał i takie są efekty... :(
Tyle. Pozdrawiam :*