z Juleczką
Dzień spędziłam całkowicie po za domem. Z początku na 8 w kościele, potem od razu do stajni, następnie do koleżanki, cioci, babci i dopiero kilka minut temu wróciał do domu i wpadła Julka.
No a jutro do szkoły...o matko...jak wstanę o 6 to będzie cud.
Jedyne pocieszenie to takie, że tylko 10 dni i ferie.