Wróciłam znowu, żeby napisać. A co to może oznaczać? Jest kilka możliwości:
- problemy
- przemyślenia
- zły humor
- szczęście(chociaż takich przypadków jest niestety nadal za mało)
- wątpliwości
- decyzje
No a tym razem mamy combo.
Kiedy wpadłam na pomysł napisania tego nie miałam nawet pojęcia co tu będzie. Czy napiszę wszystko co mam w glowie, czy tylko część. Czy napiszę to wprost czy może jednak w taki sposób, że tylko ja zrozumiem o co mi tak naprawdę chodziło. Bo przecież nikt nie musi tego rozumieć, wystarczy, że mi ulży pisząc to. Tak bardzo egoistka. Chociaż jest kilka takich osób, które rozumieją to co ja tu pisze, bo juz na tyle mnie znają, że wiedzą co mi siedzi w głowie. A niektórzy rozkminią sobie to na swój sposób. Może to komuś coś pomoże może nie, nie wiem. A może po prostu powinnam, że wszystko u mnie świetnie, żeby się potem nie tłumaczyć.
Zacznę od tego, że nienawidzę sytuacji, kiedy muszę podjąć decyzję. Już to mówiłam i pisałam wiele razy, ale za każdym razem kiedy znowu nadchodzi taki czas, to mam problem i nie wiem co zrobić. Jak ja kurde nawet nie umiem zdecydować na jaki kolor pomalować paznokcie, więc o czym ja w ogóle mówię. Czemu jestem taka niezdecydowana? Dlaczego nie wiem czego chcę? Co jest ze mną nie tak, że nie umiem sprecyzować swoich uczuć? Przecież wszystkich nie uszczęśliwię, bo się tak po prostu nie da. Ale ja nawet nie wiem jak uszczęśliwić samą siebie. Nie wiem co powinnam zrobić z tym WSZYSTKIM. Ta niewiedza mnie kiedyś wykończy. Wyląduje w jakimś dziwnym zakładzie, w którym nie ma okien, klamek, a ściany są miekkie. Jedyne zdanie, które w pewnym stopniu może opisać to co jest w tym momencie w mojej głowie to:
MAM MĘTLIK JAK STĄD DO WIECZNOŚCI.
Cokolwiek to znaczy, jakoklwiek, ktokolwiek to zrozumie, tak wlaśnie jest.
Był taki moment, że byłam prawie, że pewna czego chcę. A tu nagle BANG i się wszystko pozmieniało. Pojawiły sie okoliczności, które troszeczkę namieszały. No i wróciłam do punktu wyjścia -> CO ROBIĆ?
Nie chce nikogo krzywdzić, nie chce niczego żałować, chce tylko być szczęśliwa. Czy to naprawdę aż tak dużo?
Pewne wydarzenia nie powinny się pokrywać czasowo. No, ale w sumie też nie ma co gdybać. Jest jak jest i jakoś trzeba z tego wybrnąc. Przecież jestem silna, muszę sobie dać radę.
Chciałam użyć mojego sprawdzonego już sposobu i popatrzeć w gwiazdy, ale one zrobiły mi psikusa i dziś ich nie ma. Wyjechały chyba na urlop bo miały dość moich ciągłych rozterek i rozchwiania emocjonalnego. Może to, że dziś ich nie widać to też coś znaczy. Może właśnie w ten sposób chcą mi coś powiedzieć. Tylko co? "WEŹ SIĘ W GARŚĆ I W KOŃCU SAMA ZDECYDUJ!"?
No nie wiem, bardzo możliwa, ale i tak jeszcze tam popatrze. Może doszukam się czegoś bardzij pomocnego.
Uciekam stąd. Będę sluchać smutów, jeść słodycze, patrzeć w niebo no i oczywiście myśleć.
Dobrej nocy misie kolorowe. Mam nadzieję, że chociaż Wy nie macie takich problemów z decyzjami.Jakby ewentualnie ktoś miał jakiś pomysł/ radę/ wiedział jak mi pomóc to zapraszam na priv. Będę wdzięczna. Buziaki.
Lov <3