Może jeszcze nie czas podsumowań, ale ja zbieram się na to dziś, bo może akurat dziś kogoś to zmotywuje. :)

Może na pierwszy rzut oka zbyt wielkiej przemiany nie widać, ale w mojej głowie przemiana jest ogromna. :)

Rok - i wszystko się zmieniło. Od obwodów ciała, po sposób myślenia. Od siły fizycznej, po siłę mentalną. :)
Zaczęło się od zwykłego postanowienia noworocznego. 
Jak zwykle myślałam, że po dwóch tygodniach od tego postanowienia odstąpię... 
Przecież jak? Ja? Największy leń jakiego znam, miałabym znajdować czas na trening przynajmniej trzy razy w tygodniu? Nie do pomyślenia ale od stycznia znalazłam czas na ponad sto takich treningów. :)
Nie zrobiłam tego dla komplementów, dla oklasków i dla pochwał. Zrobiłam to dla siebie. 

Chciałam udowodnić sama sobie, że potrafię i że jestem silna. Pod każdym względem (bo z moją kondycją zawsze było tragicznie i zawsze miałam z tego tytułu nieprzyjemności...).

Na początku czekasz na efekty... Czekasz i czekasz. Nie ma ich. Centymetry nie lecą, a waga milczy jak zaklęta. Ten okres jest najgorszy. Gdy go przetrwasz - przetrwasz wszystko. XD

W końcu dostajesz nagrodę, ale wtedy już nawet nie jest Ci potrzebna, bo zauważasz, że to wszystko zaczęło sprawiać Ci przyjemność i że jest częscią Ciebie, Twojego dnia. :)

Marzenia są na wyciagnięcie ręki. Masz wszystko, co potrzebne Ci do zmian. Masz swoje ciało i masz niecałą godzinę dziennie - można to na prawdę dobrze spożytkować. :)

Powiedz, że mnie kochasz ten jeden raz .