"Och, gotów jestem już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o
liście, cały ten kurz, tłuszcz miasta
wytrzeć o liście, wyjdź ze mną, zobaczysz."
Dawno nie słuchałam tak głośno muzyki. W grudniu zeszłego roku dostałam słuchawki, ale nigdy nie sądziłam, że przydadzą mi się bardziej, niż teraz. Czasem ludzie stoją przed dylematem; ja je mam codziennie. Każda decyzja okupiona jest godzinnymi rozmyślaniami, czy oby na pewno wziąć jogurt, czy kupić kolejną czarną parę spodni, a może jednak nie wracać tak wcześnie do domu? Nie wiem, czy kiedykolwiek odpowiedziałam sobie ostatecznie na te pytania, ale na jedno znam już odpowiedź.
To, na co czekam ja i Ty odbędzie się daleko stąd. Gdybym mogła, wybrałabym przestrzeń kosmosu, ale pewnych rzeczy po prostu nie da sie tam zrobić. Na przykład... zjeść miskę płatków śniadaniowych. Więc wybieram jakieś kilka setek tysięcy dużych kroków z tego łóżka, spod tej lampki i tego sufitu. To wszystko stanie się gdzie indziej, to pewne. Tu wszystko jest pełne podniesionych głosów i zmarszczonych brwi. My krzykniemy inaczej, prawda? Ułożymy brwi inaczej, prawda?
Człowiek łapie pierwszy oddech od razu po narodzeniu. Ja na swój wciąż czekam.