boję się, że zniknę, stanę się tak przezroczysta, prosta, jak ty, że pewnego dnia dogadamy się i to będzie moja klęska, że prędzej sięgnę po czerwoną szminkę, zapomnę już o dobrej książce, o dobrej muzyce, o dobrym, mocnym oddechu z odrobiną substancji trujących, że już nigdy nie spojrzę na niebo i nie stanie się ono czymś więcej, niż wyrazem na literkę en, że po prostu mając do wyboru ius i lex wybiorę lex i pójdziemy razem pod rękę do nowego centrum handlowego, a tam zatopię się w morzu wydanych z tobą wartościowych papierków, że zaczniemy robić z nich małe samolociki, papierowe łabądki, że staną się one dla mnie jedynymi kartami, jakie widzę, że będziemy tak szczęśliwe razem i już nigdy nie pozwolisz mi marzyć o czymś więcej, niż trzy nowe sukienki