nieznośna się robię na zimę, na starość, ale pstryknę palcami w odpowiednim momencie i rozkwitnę, śniegi rozgrzeję i gardła jak alkohol, latarnią będę i pocałunkami mrozić wam nosy, to ja będę panna chłodu i rozkoszy, tańca i śpiewów... niedługo, choć tak mi trudno zobaczyć swoją twarz w lustrze pełną entuzjazmu, rysy to łzy, spójrz