Witajcie po ogromnie długiej przerwie.
Wiele rzeczy udało mi się doświadczyć odkąd pisałam tu ostatni raz.
Dlatego chciałabym podzielić sie tym z wami.
* Wymiana, erasmus i mieszkanie zagranicą - cudowne przeżycie, którego każdemu życzę. Ilość cudownych i otwartych ludzi jaką możńa spotkać na Węgrzech jest niesamowita. Na prawdę Polacy mogą się cieszyć z bycia Polakami na węgierskiej ziemi. Węgrzy mają do nas prawdziwy sentyment, zgodny z sentencją
"Polak, Węgier, dwa bratanki" (Lengyel Magyar ket jó borat). Są serdeczni i co szczególnie mnie w nich fascynuje - pałąją niesamowitą miłością do koni. Z zapartym tchem oglądałam coroczny wyścig na Hosok Tere.
Znalazłam kilka stajni w których udało mi się pojeździć. Tereny okalające Budapeszt mają swój niepowtarzalny klimat. Na prawdę polecam się wybrać.
* Zdawanie dwóch sesji i nadrabianie niektórych przzedmiotów było dość żmudne... Np pisanie pracy o Parkach Narodowych na Węgrzech... gdzie większość informacji jest w języku ojczystym. Jak dobrze, że nadal funkcjonują łacińskie nazwy roślin!
* Wypad na narty do Szczyrku w tym roku też się udał. Było na prawdę owocny i będę go długo wspominać. Kaimówka, Dyzio i nieoczekiwane spotkanie z panem nauczycielem. Było MEGA.
* Im dalej w las tym więcej się dzieje... Tak samo było z nowym pomysłem, mianowicie Warsztaty z Julią Opawską. Rozumiem, że teraz klasyki kończą czytać, naturalsi dostają wypieków na twarzy... W każdym razie - byłam, widziałam, popieram i chcę się tego nauczyć. Weekend w stajni Dakar w Sarnowie dał mi dużo do myślenia i zmotywował na nowo do wielu działań.
* Paktyki zdane, dziennik który oddałam przed wyjazdem na W. przeleżał w szafie do mojego powrotu i rozmowa uwierzytelniająca odbyła się bez jakichkolwiek utrudnień. Było fajnie. Mimo ogromu pracy, będę dobrze wspominać te praktyki... Dzięki nim poznałam wspaniałych ludzi.
* Licencjat coraz bliżej, czeka mnie egzamin i biznes plan działalności turystyczno - rekreacyjnej... Prawie brzmi groźnie... Coraz więcej myśli nasuwa się do głowy: co dalej?, gdzie dalej? i czy warto?
Pracuje nad tym...Póki co ważne, żeby zdać licencjat na przyzwoitym poziomie. Zrobić instruktorkę z Windsurfingu, gdzieś po drodze wyjechać na wajacie i mieć czas dla Roty dobrze się bawić. Po drodze oczywiscie składająć papiery na kilka uczelni i kierunków.
* Rota. Ma się dobrze. Podczas moim węgierskich wojaży tęskniłą tak, że co ją odwiedzałam była koniem do rany przyłóż. Za to w ostatnim czasie prawie jej się umarło... ale na szczęście był to tylko prawie 2 tygodniowy okres gdy koń walczył o swoje życie i wygrał. To najważniejsze. Teraz powoli wracamy do formy i wdrażamy złote myśli ze szkolenia PNH. - Prosimy o wyrozumiałość, dopiero raczkujemy.
* ENDI - Gwiazdor ze zdjęcia, jest aktualnie na rekonwalescencji (problemy z układem oddechowym) i jak na to, że po półrocznej przerwie bez jeźdzca stępowania i drobienie kłusem paru kroków był dzisiaj cudowny. Pospacerowaliśmy sobie na oklep, koń psychicznie odpoczął, nic nie wymyślał i ucieszył się, że jest potrzebny. To jest na prawdę ambitny i kochający ludzi zwierz.
W najbliższym czasie znów czeka mnie wiele wyzwań. Trzymajcie kciuki jak i ja za was trzymam :)
Powodzenia!