Tak właściwie, to jestem totalnym przeciętniakiem, pod każdym możliwym względem. Nie śpiewam pięknie, nie gram na skrzypcach, nie jestem też zjawiskowo piękna ani nie mam szans na to, by kiedykolwiek kroczyć po czerwonym dywanie.
Gdybym mogła, wybrałabym sobie inne miejsce. Gdzieś, gdzie mówią ładnym językiem i papierosy nie kosztują dziesięciu złotych. Mogłoby też być ciepło, ale znowu nie tak bardzo. To nie jest też tak, że jestem teraz w kompletnej dupie świata. Widziałam dużo gorszych miejsc, niż to tutaj.
Większość rzeczy robię z nudów. Z nadmiaru czasu, którego tak właściwie nie mam, a który przepierdalam w stylu istnie godnym podziwu. Czerwoną lampkę ostrzegawczą już dawno strzelił chuj.
Jestem trochę nie teges, mało jest ludzi, których tak naprawdę lubię, za którymi tęsknię i na widok których uśmiecham się dookoła głowy. Szybko się nudzę. Mimo to jestem jak reszta, muszę żyć w stadzie, najlepiej szybko przemieszczającym się, kolorowym i ze znaczną przewagą samców.
Należę do szerokiego grona tych, co to dużo mówią, a mało robią. Tych, co są głośni i starają się być zabawni, chociaż wychodzi im tylko czasami. Często się za siebie wstydzę, ale znacznie częściej innym zdarza się wstydzić za mnie.
Lubię palić. Lubię się najebać. Dużo przeklinam i bez przerwy się wymądrzam. Nie lubię kotów, małych dzieci i ludzi, którym przecinki i kropki zrobiły kiedyś jakieś bliżej nieokreślone kuku, za co je znienawidzili i teraz nie używają. Żyję niezdrowo, ale przynajmniej mam ubaw.
Często i szybko zapominam, co nie ma zastosowania w przypadku ludzi, na moje nieszczęście.
W facecie szukam mózgu. Własnego zdania, dzięki któremu mogłabym się z nim niegroźnie pokłócić od czasu do czasu. Chcę kolecje ze świecami, śniadania w łóżku, seks w pościeli z satyny, spacery w parku za rękę, a wygląd się nie liczy - tak się mówi, żeby było słodko i bardziej romantycznie. Ale romantyzm raz dał dupy i jak dotąd jej nie odzyskał. Nie ma tak, że długo i zawsze szczęśliwie, to ściema. Myśleć - to podstawa. Nienawidzę bezmózgich, aseksualnych pantoflarzy. Niezaradnych życiowo, biernych społecznie facetów, od których większe jaja mam nawet ja. Odkąd tylko pamiętam, zawsze nieszczęśliwie zakochuję się właśnie w kimś takim.
Są ludzie na tym świecie, od których czuję się lepsza i myślę, że mam do tego pełne prawo.
Jednym z nich jesteś Ty.
Nigdy w życiu nie będę płakać za żadną osobą, która bez konkretnego powodu i nie z mojej winy mnie opuszcza.
Zazwyczaj to ja jestem ta zła i ofu, jednak niezależnie od tego i tak wychodzi na moje, zawsze czerpię z tego pewne korzyści.
Pełzająca zołza o imieniu ruskiej kurwy. Pełnowartościowa bakteria. Drąca mordę: "daj mi!" - ja.