Wiatr na kwaterze polozonej niedaleko toroow przestal wiac.Drzewa powoli bujaly sie w rytm cichego rytmu slyszalnego tylko dla nich.
-"Czesc.Dawno nie bylem.Kwiaty ci zwiedly,ale mam swierze.Takie jak lubisz...tulipany w kolorze bieli."
Szmer plaszcza zagonil moje mysli do czasow kiedy wszystko szlo innym torem zycia.
-"Bo wiesz...Chcialbym Cie zaprosic na wesele.Moje wlasne wesele..."
Oczy same sie zeszklily,bo smutek wszedl prosto w moje serce.Nie rozdrapywal ran.Po prostu poruszyl wspomnienia spiace od lat w tym samym miejscu.
-"Prosze Cie.Wiem,ze rzadko przychodze w odwiedziny ale moje uczucie nigdy nie zgaslo.Zawsze jestes,zawsze bylas,zawsze bedziesz jedyna..."
Bol rozrywal powoli moje serce.Nie chcialem wracac myslami do tych wszystkich zlych wspomnien.
-"Chcialbym bys byla swiadkiem na moim slubie.Ale jak odmowisz nie bede mial Ci za zle.Zrozumiem..."
Wiatr poruszyl czubki drzew.Maly ptaszek jakby chcial cos powiedziec;usiadl na samym krancu lawki.
-"Moje slowa sa glupie.Przeciez nie wstaniesz nagle i nie przyjdziesz.Ty juz tam jestes.Daleka droga powrotna.A moze juz nawet nie masz powrotu."
Ptak chwile sie porozgladal a nastepnie odlecial w nieznanym kierunku.
Do moich uszu dobiegl cichutki szept.
-"Bede.Na pewno bede Krzysiu.W Twoim sercu,w Twoich myslach,w Twojej duszy.Zawsze z Toba..."
Bo Ci ktorzy juz przekroczyli Bramy zawsze nam towarzysza.Nigdy nas nie opuszczaja.Tylko my ich nie widzimy.A moze to oni nie chca bysmy ich zobaczyli...