Czasami kiedy zona przestaje mnie sluchac,kiedy telewizja nadaje nudy,kiedy radio puszcza ten sam kawalek w koolko ANALIZUJE NIEBO,
Wpatruje sie w obloczki,cirrusy,startusy pedzace po widnokregu.Staram sie zrozumiec ich chmurzy jezyk.Za kazdym razem jest inny.Raz moowia do mnie po polsku a innym razem w swahili.A zdarza sie ze nie moowia nic.Po prostu plyna.Czasem tancza,nigdy nie spiewaja.Wydaje im sie ze sa mysla Boga i wtedy wiatr rozklada je na czynniki pierwsze.
Znikaja albo tworza nowe konstelacje.Jakby Bog chcial je ukarac za ich bezczelnosc wybaczajac im w tym samym czasie.
Bo czasem lepiej plynac z wiatrem niz byc przeciw niemu.
Bo zycie jest jak pudelko czekoladek...