Jaki tu jest kawał historii. Tyle zdjęć, które wiele znaczyły w danym momencie albo znalezione były na potrzebę pisania. Kiedyś bardziej to łączyłam. W ogóle, jak to możliwe, że zrobiłam takie zdjęcia. Sama jestem pod wrażeniem. Teraz nie wiem czy miałabym odwagę znowu wziąć żyletkę do ust, żeby zrobić zdjęcie z avatara. Taaa właściwie to byłoby to podejrzane, gdybym w ogóle wzięła żyletkę do ręki, pewnie nie mogłabym swobodnie takich zdjęć zrobić. Nie tutaj. Nie z moim słabnącym charakterem. "teraz wszystko rozbija się o jedno". Faktycznie tak jest. Frustrują mnie rzeczy, na które nie mam wpływu. Również to, że nie mogę edytora tekstu uruchomić. Że nie mam własnego kąta. Że jest problem z owocami na tort. Że nie wiem czy zaufać komuś w tym ważnym dniu czy poradzić sobie samej. Nie, właściwie fryzjerom nie ufam. Mam nadzieję tylko, że na wesele mnie takie coś nie dopadnie. Nie oszukujmy się, potrafię sobie takie dni popsuć tym bardziej w każdy możliwy sposób. Teraz to sobie uświadamiam. Najgorzej. Jeszcze tyle drobiazgów do dopięcia, a już niecałe 2 miesiące. Poszłam na ustępstwa, chociaż na mniej niż myślałam że pójdę. Mam nadzieję, że nie dotrze to do mnie., że znowu nie obudzę się z żalem do życia. Nie znam drogi, którą mam podążać. Pisanie pomagało zawsze. Tylko już w każdej sytuacji potrafię znaleźć wymówkę. Odkąd mieszkam w Poznaniu tak jest. To było zbyt wiele. Stracona odwaga tak szybko nie wróci. Nie mam siły w sobie. Idąc dawnym tokiem. https://www.youtube.com/watch?v=PWCy_BnSNDg