photoblog.pl
Załóż konto
Zwykle zaczęłabym , że dawno mnie tu nie było. Co właściwie jest prawdą. Prawdą jest też to, że chciałabym czasem tu wrócić, ale w natłoku niczego nie znajduje czasu. Kiedyś traktowałam to miejsce jako możliwość wyrażenia siebie, pochwalenia się zdjęciami, napisaniu przemyśleń, podzielenie się jakimiś cytatami z piosenek czy samymi tytułami, które mi się podobały lub uznałam, że wyrażają mój aktualny nastrój. Pisałam że był dobry dzień, pozdrawiałam kogoś, bo ciągle byli gdzieś w codzienności ludzie dzięki którym te dni były lepsze. A teraz? Wstydzę się tu pisać ( bo przecież....), boję się opinii, traktuję to miejsce jako ostateczność do wyrażenia frustracji lub niezadowolenia, kiedy nie widzę już innego sposobu żeby coś zrobić. Piszę ogólnikowo, zaczynam tak samo, tak by kiedy ktoś, ja lub Ty to przeczyta, żeby nie było wiadomo o co chodziło, a w tym właśnie momencie robi mi się lżej. Może jeszcze popłaczę gdzieś do poduszki, może jeszcze wyjdą gdzieś emocje, może muzyka ukoi nerwy. Czasem myślę, że mogłabym tu wrócić, albo zacząć do jakiegoś bloga, może wyrażać się słowami. Ale jest to zbyt niespójne, ale nie chcę by ktoś zrozumiał, by ktoś odkrył ciemną stronę, by wiedział dlaczego, co mnie boli, jak wiele emocji często negatywnych skrywam. Czytam, czytałam książkę, by lepiej działać trzeba dobrze się zareklamować, aby działać w nauce ważna jest osobowość. Trzeba potrafić się zaprezentować, wystawiać pomysły na krytykę i słuchać opinii, trzeba być konsekwentnym, zaradnym, zdyscyplinowanym. Gotowym do działania i zmian. Wszystko, szybko. W pewien sposób widzę w tym nadzieję na przyszłość. Tu, nazwana zostałam pracoholikiem, ale co jeśli zaczynam widzieć jakiś cel. Kiedy to staje się bardziej realne i możliwe niż to co mam. Przestałam wymagać, nie miałam prawa, od Ciebie nie, ale od siebie powinnam. Coś kosztem czegoś. Czy mówiłam czego chcę? nie wiem, może czasem wspominałam. Tak kilka irytujących rzeczy "zniknęło" dlatego doceniłam spokój. Takie małe przyzwyczajenie. Ale przychodzi taki czas kiedy rutyna jest przełamana. Wiem powinnam może spojrzeć przez pryzmat tragedii, która się stała, śmierć bliskiej osoby na pewno nie jest łatwa. Chociaż, może coś ze mną nie tak. Po prostu się duszę. Pozbyłam się pewnej cząstki siebie. Myślałam, że to mnie uspokoi, że bez niej będę funkcjonować w innej rzeczywistości. Ale... ale to nie tak. Teraz wracam do wspomnień i widzę wiele, jeśli nie negatywnych, to powodujących zawód lub smutek decyzji i przeżyć. Rezygnuję z czegoś, bo uważam że tak będzie lepiej, ale.... tak jest lepiej na chwilę. /nie kiedy zaczynam myśleć nad sensem. Bo przecież koncert jeszcze będzie, odwiozę cię do domu. Bo możemy wyjść szybciej, bo inaczej będziemy czekać na pociąg. Bo przecież chciałam pierścionek, długa historia.. a prawda jest taka, że nie w porę, właściwie bez pierścionka i pomysłu drugi raz i w sumie to przecież nie powinnam narzekać. Ale ja już nie wiem jak, kiedy wyobrażenia tak bardzo mijają się z rzeczywistością. Dobra mina do złej gry, ale co miałam zrobić, wtedy czułam, że tak będzie lepiej i nie wypada powiedzieć, że wyobrażałam sobie inaczej. Bo może ten moment by już nie nadszedł. Teraz rutynę zaburzył pies. Może i to jakaś wymówka. Zwierzyniec. Tak trochę się przez to nie wysypiam, a pies ma złośliwy charakter. Jeśli ktoś ma lub wie coś o pekińczykach to może zrozumie. No i końcu mam samochodzik właściwie do dobicia jak to tata mówi bo już remontować się niby nie opłaca. Fordzik, kiedyś byłby oczkiem w głowie, nawet na początku tak czułam, ale jakoś nie potrafię tego wykorzystać. Jest, ale nie mam odwagi, pomysłu. Nie chcę myśleć, bo i tak spisuję to na straty. Owszem mam możliwości, przecież mogę teraz nawet puścić muzykę jaką chcę. Ale jakoś to nie to samo. Mam szansy, ale czy je wykorzystuje? Wiem, że dostałam jedną i nie chce jej spieprzyć, bo faktycznie dostrzegam w niej możliwości. Może wymaga pracy i poświęcenia, ale może to jakaś opcja, jakiś cel, coś co tak bardzo pozwala sprawić, że dni nie są takie same choć sprowadzają się do pewnej rutyny. Chociaż teraz myślę o słowach kolegi z pracy co do niedawnych dni. Mimo, że mi się nie chciało, to właściwie teraz mam do tego żal. Do siebie i do braku pomysłu. Miałam okazję. Może gdzieś wyjść. Może się nie wstydzić, ale jak do tego wrócić. ej a to w porządku, nie powinnaś czasem nad nim popracować, czekałem na jakąś emocjonującą historię. Gdyby wiedział z czym to się je. No tak, takie to łatwe. Może dla nowych ludzi albo z innym charakterem, ale nie moim pamiętliwym. Kiedy głupio mi było i czułam się źle kiedy właściwe przyszedłeś ale nie podszedłeś tylko patrzyłeś z daleka, taka presja, bo źle się czujesz wśród ludzi. Dla mnie to nie wsparcie, teraz z Tobą w towarzystwie czuję się źle i niepewnie, może dlatego tak się stało jak się stało. Odległość. Studia. No bo nie wypada, bo może jednak poczuję coś niepoprawnego. Może coś się stanie. A no i jakbym miała aparat na zębach to... A ile wytrzymasz bez ruchu... Tofikowi szkodzi i mi też bo nie mogę, szkoda gadać. Po prostu myślę o pewnych słowach i sytuacjach i mnie to brzydzi, zniesmacza, robi mi się źle. Nie mogę iść dalej kiedy bolą mnie dawne sprawy, kiedy nie czuję się komfortowo w teraźniejszości. Kiedy niby ufam ale mam niepewność. Teraz zabrnęło to tak, że i ja zabrnęłam w martwy punkt przez takie dni jak dziś.
Dodane 17 LUTEGO 2019 , exif
304

Informacje o oddychabyczucserce


Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24