Była godzina szósta rano, gdy w domu państwa Szpakowskich rozległ się przeciągły dźwięk dzwonka. Krystian, który pokój miał najbliżej drzwi wejściowych i najwyraźniej słyszał dźwięk, rozeźlony zrzucił z siebie pościel i w samych bokserkach ruszył korytarzem. Przetarł zaspane oczy i szeroko otworzył drzwi, za którymi ujrzał swego przyjaciela Sebastiana Iwańskiego. Zwykle był on pewnym siebie młodzieńcem z wysoko podniesioną głową, teraz jednak z włosami, których kosmyki sterczały w każdą stronę a podkrążone i zaczerwienione oczy z trudem patrzyły na postać Szpakowskiego, Krystian nie był pewien czy trafnie rozpoznał tego osobnika stojącego naprzeciw.
- Mogę wejść? zapytał ochrypłym głosem brunet.
Krystian nie odpowiedział, otworzył szerzej drzwi i odsunął się a Sebastian niepewnie ruszył korytarzem prosto do pokoju Szpakowskiego.
- Co ci się stało? zapytał blondyn siadając na krześle naprzeciw przyjaciela.
- Chyba zabiłem Magdę& - odpowiedział chowając twarz w dłoniach.
Krystian roześmiał się głośno nie wierząc w żadne słowo. Po chwili usłyszał nasilające się szlochy i spojrzał na Sebastiana, który płakał jak małe dziecko.
- Co ty zrobiłeś?
- Pomóż mi stąd uciec. Proszę& - jego ochrypły glos odbijał się echem po nagich ścian pokoju.