niepewność wiąże mi sznurowadła, sny uciekają za cichym tchem,
My, którym ziemia tę miłość skradła, i życie, które miało być pięknym snem.
ziemia ukradła mi okruchy samotności, świece palą się za mną do cna,
wysycham jak dno na dnie niespełnienia, czekam na dzień, w którym ukradniesz mnie.
na rzęsach wyschły mi resztki obietnic, zapewnienia trą się o mury niepewne,
zakończenia sowicie wynagrodzą Ci dzień, o ile przeżyjesz, do piątku, do dna.
na dłoniach noszę spalone miłości, wytarte sny o kwiaty na łąkach,
w kieszeni noszę listy, których nie przeczytasz, nadzieja choć ostatnia, umiera w moich snach.
MOŻNA DODAWAĆ.