Zaczynam od nowa. Teraz będzie inaczej. Będę w końcu szczęśliwa.
Moja przygoda z odchudzaniem rozpoczynała się wiele razy, ale zawsze kończyła się niezwykle szybko.
W zeszłym roku postawowiłam, że w końcu osiągnę swój upragniony cel. Waga zaczęła spadać, spadała, spadała, aż pod koniec czerwca wynosiła 48 kg. Dosyć ładny wynik, patrząc na moją "wagę startową" równą 65 kg.
W końcu zaczęłam podobać się sama sobie. Miałam chudy brzuch, wystające kości i patykowate nogi. Moim zdaniem, wyglądałam idealnie. Nawet zwróciłam uwagę pani z agencji modelek. Ale takie rzeczy nie są dla mnie, zdecydowanie. Inni natomiast uważali zupełnie inaczej. Brzydzili się mną, uciekali ode mnie. Bali się mnie. Byłam blada i słaba. Nie miałam czasami siły wstać z łóżka. Nie mogłam uprawiać sportu. Rodzice bali się, że coś mi się stanie. Najgorsze było chyba i tak to, że nie mogłam się na niczym skoncentrować. Jestem perfekcjonistką. Lubię robić rzeczy na maksa, a kiedy z jakiś powodów nie mogę, wpadam w szał. To uczucie złości towarzyszyło mi codziennie. Wkurwiałam się na wszystko i wszystkich. Aż nie mogę wyjść z podziwu dla mojego chłopaka, który ze mną wytrzymał.
Teraz znowu czuję się gruba. Nienawidzę siebie, nienawidzę swojego ciała. Przez wakacje moi rodzice wmuszali we mnie jedzenie, aż w końcu przyzwyczaiłam się znowu do spożywania posiłków. Niestety.
Znowu chcę być chuda. Myślę, że wtedy zaakceptuję samą siebie i poczuję się szczęśliwa.
-kanapka z szynka
-4 jabłka, 2 śliwki
-jogobella
-3kotlety sojowe, łyżka ryżu jaśminowego, buraki
-jabłko, jogurt z ziarnami
ĆWICZENIA
8 min abs
8 min abs z mel b
a6w
1h siatkówki