Dzień 13
serek wiejski lekki 120 kcal
trzy placuszki jablko prazone z cukrem +kielbasa ok. 550 kcal
NA DZIS KONIEC
ABS
150 wymachow nog
150 nozyc
200 unoszeń bioder
Jak cudownie wstawać rano i nigdzie się nie śpieszyć. Piękna pogoda no i miły dzień się znowu zapowiada. Czyżby świat w końcu po tylu tragicznych wydażeniach wracał do normy? A może to cisza przed burzą? Tak czy siak nie chcę teraz o tym mysleć. Do swojego serka wkroiłam troche szczypiorku, moj parapetowy zielnik kwitnie w najlepsze. Wzięłam długą kompiel, byłam już z psem, zaparzylam kawy w dzbanku i dolewam do kubeczka powoli, zaraz przyjdzie kolezanka na śniadanie. Robie jej placuszki beztłuszczowe ktore znalazłam gdzies u jednej z was. U mnie w domu to hit.
Wczorajszego wieczora, z resztą to był kolejny z wielu, lezałam tak owinięta w pościel, zupełnie wyjałowiona z emocji. Co jeżeli ludzie z którymi teraz myśle, ze jestem blisko tak naprawde tylko udają? Co jeśli nie jestem w stanie tworzyc szczerych i trwałych relacji międzyludzkich. Niekiedy czuje sie tak strasznie samotna ale nie ma w tym chyba nic złego, przynajmniej czuje się bezpiecznie sama ze sobą. Ludzie przychodzą i odchodzą, wszystko jest takie ulotne. Po Rafale w ciągu tego miesiąca z mostu skoczyły jeszcze dwie osoby, mieszkały u mnie w bloku. Nie przezyły. Chłopak z pobliskiej szkoły strzelił sobie w głowe. Czyzby jakieś samobojcze fatum krązyło nad moim niewielkim miastem? Może faktycznie przychodzi moment niemocy tak wielkiej, ze nie warto już życ. Mama twierdzi, ze jeśli ktos umrze w wieku starczym to jest wygrany. Znam ludzi bardzo młodych ktorzy postarzeli się wewnętrznie. Teraz jest dobrze, kożystajmy, kto wie ile dni nam zostało jeszcze. Miełgo dnia z uśmeichem tak szerokim jak moj! ;)