sąsiad. mieszka pode mną, w jednej z piwnic.
przywitaliśmy się kulturalnie - jak na koty przystało ;)
tylko mnie zabrakło ogona do owinięcia łapek ;)
*tak, wiem, jestem monotematyczna
ale czasami wszystko inne jest za brzydkie, żeby warto było wyciągać aparat...
i kojarzy mi się coś poetycko napisane:
"...przyczajony w gruzach życia
kot"
a Kissa tymczasem nadal nie miauczy. i nie pije mleka, jest straszliwym [i]mięsożercą.[/i]
dlaczego nie miauczy, to ja wiem. po prostu kiedy Pambu rozdawał kotom głos, ona jako pierwsza ustawiła się do stolika Mruczenia. a że w tym samym czasie tworzyła się kolejka do Miauczenia, to w tej ostatniej wylądowała na samym końcu...
hm, jeszcze tylko nie wiem co z tym mlekiem. ale dojdę i do tego ;]
póki co mam głowę w chmurach.
tak bardzo, że już bardziej się chyba nie da.
za dużo myślę, za mało uczę się gramatyki francuskiej. a to się [i]odbija[/i] potem.
czekolada i maliny.
hmm. bo z marzeń miałabym same szóstki.