Ten tydzień pod względem diety i ćwiczeń był istną katastrofą.
Właśnie się przekonałam jak dużo można przytyć w tydzień.
Ten tydzień mogłabym nazwać tygodniem napadu.
Jeden wielki napad.
Przekonałam się, że jeszcze długa droga zanim się z tym uporam.
Niestety wszystko zależy od mojej kondycji psychicznej.
To właśnie tam trzeba zacząć walkę z napadami.
Wszystko siedzi w naszej głowie.
Zaczynam szukać książek opisujących psychologię żywienia.
Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć kilka ciekawych egzemplarzy.
Co najważniejsze raz na zawsze uda mi się poskromioć napady :)
Uśmiechniętego dnia ;*