Znów wszystko wraca .
Usiąść na balkonie wieczorem , wdychać gorące powietrze , gapić się w pierdolone gwiazdy , pić najlepsze na świecie czampu , odpalić szlugę i najnormalniej w świecie gadać z najlepszą , najukochańszą , moją Eweliną .
Ten stan był stanem idealnym , ale jak zwykle , wszystko decenia się po czasie .
Piątek w Czernikach , nie jedyny , ale pierwszy od długiego czasu .
Rura ogień .