Wieczory są moją własnością. Mam chwilę. Ostatnio, całkiem przypadkowo w dłonie wpadły mi albumy rodzinne. Po policzku popłynęło kilka łez na widok dziadka, który odszedł 3 lata temu. Jak ten czas szybko mija, choć wspomnienia bledną, serce wciąż pamięta. Oprócz łez, nie obeszło się od lekkich uniesień kącików ust ku górze, lecz w głównej mierze w mojej głownie narodziła się pewna myśl - powrót do korzeni. Pamiętam jak wielkim - małym łobuziakiem byłam za czasów podstawówki. Wokół zawsze maaasa najlepszych pod Słońcem przyjaciół, niewyparzona gęba, zero wstydu, odwaga na pierwszym miejscu, zachwyt każdym i wszystkim, co trafiło mi na drogę. Teraz?!... No właśnie.... Jednak ja wierzę, ja wierzę, że to gdzieś jest we mnie ukryte. Tego człowiek się nie wyzbywa. Powrót do korzeni, to jest to.