Byliśmy częściowo niezdecydowani by być pewnymi
Że tam gdzieś na nowo wschodzi słońce
Upijaliśmy się zawsze przez przypadek
I niechcąco się zakochiwaliśmy
Jakoś zawsze plątaliśmy kłopoty na palcach
Przyklejały się do nas jak każda z decyzji
A życie było jak kolizja przypadku z rzeczywistością
Zawsze jakoś tak wychodziło, że jakoś to będzie
Gdyby ktoś zapytał nas jakim chcesz być smakiem
Z pewnością wybralibyśmy słodko-kwaśno-ostro-słony
Zdezorientowani na przyszłość za plecami mieliśmy północ
I horyzonty wywrócone do góry nogami bokiem na ukos
Przezyliśmy tak dobrych kilka lat, choć prasa mówi,
Że dawno powinniśmy umrzeć z powodu statystyk
Wytoczyliśmy się z tej kręcącej beczki...
Całkowicie dorośli.