Budzisz każdy mój świt
Przykrywasz szczelnie kołdrą słońce na dobranoc
Zamykając cały dzień w Twoich ramionach
Otwierasz oczy tworząc ranki
Zamykasz powieki pytając o sny
Ten okrąg ma kształt linii prostej
Jak sieci dróg ze sobą niepołączonych
Tak splotły się nasze poranki i noce
Z Tobą kończy i zaczyna się każdy dzień
Jest jedna z dróg, którą będę musiała iść sama
To ta z dróg, którą przemierzamy po omacku
Gdyż oczy nie chcą się otworzyć, kurtyny życia
Za kulisami toczy się najważniejszy akt
Czy główny bohater ginie w ostatniej scenie?
Reżyser życia nie dopisał prologu
Jawny sekret, który każdy pozna
Nie ujrzysz rewersu, gdy oglądasz awers
A wszystko roztrząsa się o rzut monetą
Zatrzymaną na kancie wartości...
Czy grawitacja przetrzyma natłok zdarzeń?