Jak widać nadal coś nie działa... Nie mogę wchodzić na część innych blogów, a pozostałych nie mogę skomentować. U mnie także siadła możliwość dodawania komentarzy, ale szczerze mówiąc przestało mieć to dla mnie znaczenie już dawno temu. Nie ważne, czy pod zdjęciem na kilkadziesiąt czy kilka komentarzy, ważniejsze są wiadomości prywatne i to, że oglądalność jest stała, czyli ludzie wchodzą tutaj i czytają, a to jest sukces :). Sama sobie też nie nabijam ilości poprzez dodawanie komentarzy do własnych wpisów jak to niektórzy mają w zwyczaju, co dla mnie jest po prostu próżne.
No ale nie przyszłam tu dziś do Was użalać się na prowadzenie photobloga, temat jest znacznie poważniejszy i jak się okazało dotyczy ogromnej ilości ludzi, a zwłaszcza kobiet. Dziś jest 15.10- a wiecie co to za dzień? Jest to Dzień Dziecka Utraconego. Data ta jest szczególna ponieważ ciąża trwająca od początku roku rozwiązałaby się właśnie coś koło tego dnia. Szczęśliwa ciąża, donoszona do końca. Piszę o tym nie bez powodu... Ja także zaliczam się do kobiet, które straciły swoje dziecko. Pamiętacie, jak pisałam o powrocie do domu ze szpitala? Nie wytłumaczyłam do końca co tam robiłam i dlaczego się tam znalazłam. Nie miałam na to siły i chęci, by dzielić się takim bólem. O wszystkim wiedziało kilka zaufanych osób, którym bardzo dziękuję za wsparcie wtedy i teraz. Moja ciąża była bardzo nietypowa, zdaniem lekarzy przypadek jeden na kilkadziesiąt tysięcy. Diagnoza wykazywała ciążę pozamiaciczną. Według medycyny zarodek (ja mówię dziecko, bo to prawda) umiejscawia się w złym miejscu i obumiera. W moim przypadku było inaczej, gdyż wszystko się rozwijało, mimo właśnie złego umiejscowienia. Lekarze byli w szoku, że nic mnie nie boli i że dobrze się czuję. Sami nie wiedzieli co robić, dopiero po 14 dniach okazało się, że ciąża rozwija się i zagraża to mojemu życiu. Mówiąc w skrócie, usunięto naszą pierwszą ciążę. Piszę naszą, bo cały czas był przy mnie mój mąż. Trzymał za rękę, ocierał łzy, znosił moje prawie krzyki, że chcę być sama i ma mnie nikt nie odwiedzać. Był i jest i to jest najważniejsze co mogłam od niego dostać. Opisuję to wszystko, bo jak wykazały ostatnie badania liczba kobiet, które poroniły lub straciły ciążę w wczesnym stadium jest ogromna. Czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy, że takie osoby są koło nas. Ale nie dziwię się, bo ja sama nie chciałam o tym mówić... Dopiero, gdy powstała Fundacja Ernesta założona przez znaną na instagramie mamę ginekolog temat przybrał na sile i kobiety zaczęły mówić o tym głośno. Dlaczego wcześniej był to temat tabu? Bo każda taka strata wywołuje poczucie winy, bo to właśnie kobieta zarzuca sobie, że popełniła gdzieś błąd, że nie dała rady. Wiem coś o tym, sama przechodzę przez to od maja i czasem udaje mi się przezwyciężyć to uczucie, a czasami coś pęka i pojawiają się łzy. To siedzi w głowie i nie da się wyrzucić szpitalnego wyroku do kosza. To się stało, ale trzeba żyć i dalej wierzyć, że będzie dobrze. Owszem, uwiera gdzieś z tyłu głowy, że wszystkie znajome tak łatwo zachodzą w ciążę i powstaje pytanie, którego nie należy się wstydzić, bo to zupełnie normalne : dlaczego spotkało to właśnie mnie? U mnie to był zwykły pech, czysty przypadek.
Jeśli znacie osobę, która przeszła przez stratę dziecka nie bójcie się z nią rozmawiać. Uwierzcie mi, tutaj nie potrzeba ciągłego współczucia, ale wystarczy wysłuchać i przytulić. Nie mówić "jesteś młoda, jeszcze będziecie mieli całą gromadkę", bo to nie jest fajne. Okazać bliskość i wsparcie, to jest ważne.
A skoro jesteśmy już przy tym co jest obchodzone, warto wspomnieć, że dziś nieoficjalny Dzień Psa ze Schroniska. Chodzi w nim o pieski przygarnięte do nowych domów, które w końcu zaznały ciepła i miłości człowieka. Nasz Dingo dostał już w prezencie dużą kostkę i był na długim spacerze <3. Nie bójcie się takich zwierzaków i zamiast kupować- adoptujcie!
Pora już na obiad, dziś rządzi kasza w sosie pieczarkowym, a potem rajd to pracy. Co do roczku to okazało się, że nie mamy z mężem żadnego zdjęcia :p. Nie wiem jak to możliwe, skoro biegałam z aparatem po całej sali ;). Może załapaliśmy się u innych, zobaczymy :)