photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 PAŹDZIERNIKA 2019

Niecodzienny temat

Jak widać nadal coś nie działa... Nie mogę wchodzić na część innych blogów, a pozostałych nie mogę skomentować. U mnie także siadła możliwość dodawania komentarzy, ale szczerze mówiąc przestało mieć to dla mnie znaczenie już dawno temu. Nie ważne, czy pod zdjęciem na kilkadziesiąt czy kilka komentarzy, ważniejsze są wiadomości prywatne i to, że oglądalność jest stała, czyli ludzie wchodzą tutaj i czytają, a to jest sukces :). Sama sobie też nie nabijam ilości poprzez dodawanie komentarzy do własnych wpisów jak to niektórzy mają w zwyczaju, co dla mnie jest po prostu próżne.

No ale nie przyszłam tu dziś do Was użalać się na prowadzenie photobloga, temat jest znacznie poważniejszy i jak się okazało dotyczy ogromnej ilości ludzi, a zwłaszcza kobiet. Dziś jest 15.10- a wiecie co to za dzień? Jest to Dzień Dziecka Utraconego. Data ta jest szczególna ponieważ ciąża trwająca od początku roku rozwiązałaby się właśnie coś koło tego dnia. Szczęśliwa ciąża, donoszona do końca. Piszę o tym nie bez powodu... Ja także zaliczam się do kobiet, które straciły swoje dziecko. Pamiętacie, jak pisałam o powrocie do domu ze szpitala? Nie wytłumaczyłam do końca co tam robiłam i dlaczego się tam znalazłam. Nie miałam na to siły i chęci, by dzielić się takim bólem. O wszystkim wiedziało kilka zaufanych osób, którym bardzo dziękuję za wsparcie wtedy i teraz. Moja ciąża była bardzo nietypowa, zdaniem lekarzy przypadek jeden na kilkadziesiąt tysięcy. Diagnoza wykazywała ciążę pozamiaciczną. Według medycyny zarodek (ja mówię dziecko, bo to prawda) umiejscawia się w złym miejscu i obumiera. W moim przypadku było inaczej, gdyż wszystko się rozwijało, mimo właśnie złego umiejscowienia. Lekarze byli w szoku, że nic mnie nie boli i że dobrze się czuję. Sami nie wiedzieli co robić, dopiero po 14 dniach okazało się, że ciąża rozwija się i zagraża to mojemu życiu. Mówiąc w skrócie, usunięto naszą pierwszą ciążę. Piszę naszą, bo cały czas był przy mnie mój mąż. Trzymał za rękę, ocierał łzy, znosił moje prawie krzyki, że chcę być sama i ma mnie nikt nie odwiedzać. Był i jest i to jest najważniejsze co mogłam od niego dostać. Opisuję to wszystko, bo jak wykazały ostatnie badania liczba kobiet, które poroniły lub straciły ciążę w wczesnym stadium jest ogromna. Czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy, że takie osoby są koło nas. Ale nie dziwię się, bo ja sama nie chciałam o tym mówić... Dopiero, gdy powstała Fundacja Ernesta założona przez znaną na instagramie mamę ginekolog temat przybrał na sile i kobiety zaczęły mówić o tym głośno. Dlaczego wcześniej był to temat tabu? Bo każda taka strata wywołuje poczucie winy, bo to właśnie kobieta zarzuca sobie, że popełniła gdzieś błąd, że nie dała rady. Wiem coś o tym, sama przechodzę przez to od maja i czasem udaje mi się przezwyciężyć to uczucie, a czasami coś pęka i pojawiają się łzy. To siedzi w głowie i nie da się wyrzucić szpitalnego wyroku do kosza. To się stało, ale trzeba żyć i dalej wierzyć, że będzie dobrze. Owszem, uwiera gdzieś z tyłu głowy, że wszystkie znajome tak łatwo zachodzą w ciążę i powstaje pytanie, którego nie należy się wstydzić, bo to zupełnie normalne : dlaczego spotkało to właśnie mnie? U mnie to był zwykły pech, czysty przypadek.

Jeśli znacie osobę, która przeszła przez stratę dziecka nie bójcie się z nią rozmawiać. Uwierzcie mi, tutaj nie potrzeba ciągłego współczucia, ale wystarczy wysłuchać i przytulić. Nie mówić "jesteś młoda, jeszcze będziecie mieli całą gromadkę", bo to nie jest fajne. Okazać bliskość i wsparcie, to jest ważne.

A skoro jesteśmy już przy tym co jest obchodzone, warto wspomnieć, że dziś nieoficjalny Dzień Psa ze Schroniska. Chodzi w nim o pieski przygarnięte do nowych domów, które w końcu zaznały ciepła i miłości człowieka. Nasz Dingo dostał już w prezencie dużą kostkę i był na długim spacerze <3. Nie bójcie się takich zwierzaków i zamiast kupować- adoptujcie!

Pora już na obiad, dziś rządzi kasza w sosie pieczarkowym, a potem rajd to pracy. Co do roczku to okazało się, że nie mamy z mężem żadnego zdjęcia :p. Nie wiem jak to możliwe, skoro biegałam z aparatem po całej sali ;). Może załapaliśmy się u innych, zobaczymy :)

Komentarze

totylkomartusia Mnie osobiście ten temat nie dotknął, gdyż jak wiesz jestem szczęśliwą mamą. Jednak nie jest mi obcy, dlatego postanowiłam się udzielić. Kiedyś gdy bratowa drugi raz poroniła usłyszałam rozmowę babci, że Magda nie powinna mówić, że straciła dziecko a ciąże, bo co innego moja mama kiedy urodziła Olę i ona po kilku minutach już nie żyła, czy rok później Tereska, która zmarła po pięciu dniach. A co innego Magda, która nie była nawet w połowie czwartego miesiąca. Moim zdaniem nawet jeśli to tylko jak to mówią niektórzy zlepek komórek to dla kobiety, która nosiła je pod sercem będzie to jej dziecko. Z racji, że wiele razy na ten temat poruszony w filmiku rozmawiałam z bratową pokazuje go również Tobie w nadziei, że Cię tym nie urażę. https://m.youtube.com/watch?v=e689o3c5cGA Trzymaj się ciepło. Najpiękniejsze jeszcze przed Wami! :*
31/10/2019 21:05:33
nowyouaremyheart Nie mogę go otworzyć na telefonie :/ obejrzę jak będę na laptopie. Takie podejście mnie bardzo denerwuje, ale jak to brutalnie powiedzieć, jak ktoś tego nie przeżyje to pojęcia nie ma jak to jest... gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży bardzo się bałam, ale pomyślałam "Kurczę, będę mamą! ". Marzenia prysły, a co będzie dalej nie wiem. Raz jest dobrze, a raz po prostu nie mam siły.
02/11/2019 21:03:13
totylkomartusia https://www.youtube.com/watch?v=e689o3c5cGA&app=desktop a teraz?
Człowiek musi po prostu po swojemu to przeżyć i jakoś z tym żyć, bo według mnie nie można się z tym pogodzić ani zaakceptować. Wszystko jeszcze przed Wami! Trzymam kciuki byście też poznali jakim cudem jest macierzyństwo. Najważniejsze, że jesteście w tym razem i macie w sobie wzajemnie wsparcie.
02/11/2019 21:15:48
nowyouaremyheart Dokładnie tak, co innego gdy słyszymy to z opowieści innych, a co innego, gdy stratę przeżywamy sami. Cóż, mam męża- mam wszystko, takie jest moje myślenie, Gdyby nie Kamil to nie wiem... Pewnie całkiem bym się załamała. Będziemy się starać, choć teraz po operacji będzie mi po prostu trudniej zajść w ciążę.
04/11/2019 16:27:24

szewcowa Aż nie wiem co napisać... Mogę się tylko domyślać co czułaś wtedy i co nadal czujesz... Sama znam osobiście dziewczynę, która poroniła 2 lub 3 ciąże (już nie pamiętam dokładnie) i przy ostatnim poronieniu usłyszała od teściowej "co to za synowa, która nawet ciąży nie potrafi odnosić..."
Super, że masz wsparcie w mężu, że razem przez to przechodzicie
17/10/2019 10:06:47
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 6
szewcowa No jak ja to usłyszałam to mimo, że nie znam kobiety to od razu ją znienawidziłam... To zdecydowanie nie wina kobiety jak poroni, niestety tak się czasem zdarza, a ja sobie nawet nie chcę wyobrażać co czuje się w takiej sytuacji... To najważniejsze żebyście się nie poddali i przeszli przez to razem.
20/10/2019 12:53:03
nowyouaremyheart Niestety żyjemy w takich czasach, że społeczeństwo za bardzo naciska i powiedzmy sobie szczerze,każda rodzina liczy na wnuki... Później przez tę presję kobieta nie wie co ma myśleć.
20/10/2019 21:57:28
szewcowa No niestety takie czasy... Jeśli chodzi o wnuki, to doskonałe wiem o czym mowa, bo notorycznie słucham to od swojej teściowej i moi rodzice też zaczynają się dołączać... I wszyscy w koło też mówią "jesteście już rok po ślubie, a gdzie dziecko?" ostatnio miałam gorszy dzień i zły humor i na takie pytanie odpowiedziałam, żeby przestano mi w końcu na siłę wciskać dziecko do brzucha i zamiast zajmować się moją macicą i moją ciążą której nie ma zajęli się swoim życiem i swoimi macicami, jajnika i i jajami (trochę było to bezczelnie z mojej strony ale już nie wytrzymałam). Bardzo chcemy mieć z mężem dzieci ale od słuchania na okrągło tematu dziecka i ciąży, mam ochotę po złości wszystkim nie zachodzić w tą ciążę przez najbliższe 10 lat...
21/10/2019 21:00:53
nowyouaremyheart Doskonale Cię rozumiem, choć u mnie akurat rodzina jakoś nie naciska. Raz na długi czas się zdarzy, że mama coś powie albo brat a tak to nie. A jakby to powiedzieć... ja sama sobie robię taką presję... Jak raz byłam w ciąży i się nie udało teraz to siedzi mi w głowie i chcę mieć dziecko jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie wiem, może przez tą stratę się tak zachowuję...
28/10/2019 17:09:31
szewcowa No u mnie naciski od teściowej są notorycznie a moi rodzice też już by chcieli wnuka. I mój mąż też ma straszną presję na dziecko... Nie ukrywam, że ja również chciałabym mieć dziecko, ale ja wychodzę z założenia, że co ma być to będzie i jak będzie miało być to będzie a jak nie to nie. Ale w takiej sytuacji jak Twoja to kto wie czy też bym sama sobie nie narzucała presji...
28/10/2019 18:24:40

annna97 Kochana! bardzo Ci współczuję, mogę się tylko domyślać jakie to musiało (w sumie musi) być ciężkie przezycie dla Was obojga. Dobrze, ze wspominasz o wsparciu i rozmowie, bo sama po sobie wiem jak trudno zacząć rozmowę z kimś takim, by o tym porozmawiać, a jednocześnie nie urazić jakimś źle dobranym słowem czy nie wywołać kolejnego potoku łez. Nie poddawajcie się! ;*
16/10/2019 17:28:22
nowyouaremyheart Dziękuję <3 Masz rację, ja też nie wiedzialabym jak rozmawiać z taka osobą. Zawsze uważałam, że takie rzeczy dzieją się gdzieś dalej, u innych, a to może przydarzyć się każdemu... Najważniejsze to wysłuchać i choć postarać się zrozumieć stratę. To zawsze dużo daje
19/10/2019 9:25:57
annna97 Biorę radę do serca, tego niestety na studiach nas nikt nie nauczył...
22/10/2019 12:22:38

Photoblog.PRO waferowa Moja kochana, jestem z Tobą myślami <3 Dobrze, że Mąż Cię wspiera, jest skarbem. U mnie dwie koleżanki z pracy poroniły, samej zawsze chce mi się płakać, mimo, że tego nie przeżyłam, ilekroć o tym wspominają ;(
20/10/2019 21:48:36
nowyouaremyheart Wiem, wiem i dziękuję Ci za to <3 Wiesz, że będziesz miała informacje z pierwszej ręki :* Mąż to prawdziwy skarb, zawsze mnie wspierał, ale powiedzmy szczerze on także to przeżył. Damy radę kochana! Razem zawsze <3
20/10/2019 21:58:59
Photoblog.PRO waferowa <3 <3
Wiadomo, najważniejsze, że macie siebie i razem się wspieracie <3
20/10/2019 23:21:48

~dojasnejcholery Soniu doskonale Cie rozumiem. Sami stracilismy swoja pierwsza corcie ;( w 23tc
Minelo 20 miesiecy, a ja caly czas mam ten dzien, szpital, to wszystko przed oczami. Tak jak napisalas sa lepsze i gorsze dni. Czasami nie mozna powstrzymac lez, ale nic juz nie zrobimy, czasu nie cofniemy ;(
Dobrze, ze mamy kochanychezow przy sobie i chociaz im tez jest ciezko to nas wspieraja.
Tak wiec trzymajcie sie i powodzenia ;*
16/10/2019 11:41:03
nowyouaremyheart Doskonale Cię rozumiem, choć nasza ciąża miała niecałe 4 tygodnie. Nigdy się nie dowiemy czy to był chłopczyk czy dziewczynka, ale to nie jest ważne. Ważne że trzeba mówić o tym głośno, by kobiety nie obarczały się winą. Nie jest to łatwe, ale żadna z nas nie jest winna tej straty. Trzymam za Was kciuki ;*
16/10/2019 12:52:31
~dojasnejcholery No tak nie wazne ile tyg miala ciaza, strata jest ta sama.
Ja Ja urodzilam naturalnie, mialam na rekach i do dzis pamietam Jej malenkie raczki, glowke ;(

Dopiero po stracie czlowiem doceni ile moze stracic w ciagu kilku minut ;(
16/10/2019 13:11:48
nowyouaremyheart Aż nie wiem co napisać... ech, powiem Ci życie jest mega niesprawiedliwe. Osoby, które nie kochają dzieci mana cała gromadke, a ci co dali by dom, miłość i przyszłość muszą się męczyć...
17/10/2019 23:23:37

Informacje o nowyouaremyheart


Inni zdjęcia: Tulipany photographymagicKtoś tu ma racje bluebird11Flaga warszawska. ezekh114Natura klauders123:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24Latarnia masywna. ezekh114... maxima24