Mordki w Skalnym Mieście

Melduję, że wróciliśmy cali i zdrowi z naszego wspaniałego wyjazdu! Cóż mogę powiedzieć, było dużo chodzenia, zwiedzania, zdecydowanie nie leniliśmy się. Pierwszego dnia naszym celem były Czechy, a dokładniej widoczne w tytule zdjęcia Skalne Miasto. Jeśli nigdy tam nie byliście, a zamierzacie to naprawdę nie zwlekajcie. Warto! Widoki, które towarzyszyły nam na każdym kroku i wszechobecna cisza to doskonały odpoczynek, gdy ma się dość samochodów i tłumów. My zwiedzanie wybraliśmy bez przewodnika i cieszę się z tego, bo widząc jak szybko były oprowadzanie inne grupy... Nie dało rady zrobić zdjęcia albo dokładniej przyjrzeć się danej skale, a takie coś to nie dla nas. Moim faworytem okazał się Most Diabła ( tak nazwa zrobiła swoje :P) oraz Mysia Dziura. Doszły nas słuchy, że coniektórzy nie mogli przez nią przejść- nam to nie groziło :D. Pogoda była idealna, z początku rześko, a potem idealne 26 stopni. Ludzi też była garsta (byliśmy na miejscu z samego rana, tłumy zaczęły się, gdy kończyliśmy zwiedzanie), więc mogliśmy wszystko zobaczyć w swoim tempie. Po wszystkim Kamil zaopatrzył się w czeskie piwa i pojechaliśmy do Karpacza zameldować się w naszym hotelu. Wieczór upłynął nam na całkowitym relaksie typu sauna i jacuzzi, co by przyszykować się na kolejne dni chodzenia :P. Resztę opiszę Wam w innych dniach, dodam tylko, że przed wyjazdem byliśmy na koncercie IRY, mojego ulubionego polskiego zespołu i w sumie w góry jechałam z zdartym gardłem :). Notkę ogólnie chciałam dodać wczoraj, ale prawie cały dzień przenosiłam zdjęcia na nowego laptopa. Tak, w końcu mam nowy sprzęt, bo mój no cóż, w każdej chwili mógł odmówić posłuszeństwa. Teraz powoli uczę się co i gdzie. Nie mam jakoś ręki do nowości elektronicznych, gdy mam jakiś sprzęt i przyzwyczajam się do niego ciężko mi potem zaakceptować nowy, bo ciągle go porównuję. Ok, kończę, bo niedługo muszę się ładnie ogarnąć na randkę do kina. Kto zgadnie na co jedziemy? :*