nigdy nie chciałoby się upaść dlatego tylko, że się wierzy, iż
później znajdzie się taki, kto cię podniesie
wyssana z jakichkolwiek emocji i złudzeń coraz częściej rozważam, co wart jest stan euforii kiedy zaraz potem ulatnia się z nas jak powietrze z balonika. Bańka mydlana. Pstryk, i nie ma już nic. Nie żebym była niezadowolona z życia. Ależ skąd. Wspaniale jest wstawać codziennie o 7, ubierać się w pośpiechu, nie mieć czasu na zjedzenie ukochanych bułeczek z sezamem (ba, nie mieć czasu pojechać sobie po świeże jak to jeszcze niedawno bywało) i biegiem do szkoły oblana siódmymi potami wtaczać się na lekcję po raz trzeci w tym tygodniu spóźniona. Uwielbiam wręcz na dzień dobry miewać geografię i dwie matematyki mając świadomość, że to tylko osiem lekcji tygodniowo tegoż wspaniałego (podkreślę: wspaniałego) przedmiotu. No przecież sama chciałas głupia, więc czemu teraz się skarżysz? Ale, co nas nie zabije to nas wzmocni. Lub sprawi, że będziesz chciał umrzeć. Jedno z dwóch. Taaak. Od 15:20 (wyczekiwana pora od poniedziałku do piątku!) do wieczora nie miewam czasu, toteż cieszy mnie to niezmiernie, gdy od czasu do czasu bywa w domu mama, która nakarmi swe dziecko na siłę obiadem. Chwała Ci za to Panie. Bo dziecko wracając do domu chce płakac krzyczeć i skakać z bezsilności. Dość ma nauki, a sterta ksiąg piętrzących się na biurku nie ułatwia życia. I wcale znów nie narzekam.
:***