już nie zwracam uwagi na to, jak wychodzę na tych zdjęciach... liczy się fakt - nie zdjęcia - koncertu. ira akustycznie, czyli coś jeszcze lepszego niż zwyke koncerty. nie wyszalałam się ale wysłuchałam i naładowałam. po trzech miesiącach w operze, i czterech przyszłych w niej, ciężko nie zejść na psy. ja trochę zeszłam, muzyka klasyczna trochę mnie zaćmiła (chociaż ją szczerze lubie). na szczęście są iry, koncerty, spotify, gitary, perkusje, basy... co prawda czasu mało by śmigać jak kiedyś... ale trzeba zwiększyć liczbę koncertów, bo jeszcze dziećmi korporacji zostaniemy, a co śmieszne, nikt z nas w korporacji nie pracuje. bo mieć 20 lat i już nie mieć czasu? fajnie, ale nie chce tak żyć... w piątek do wieczora uczelnia, sobota też uczelnia i chwila oddechu na koncercie. dziś od 9 do 21 opera... i gdy kłade się do łóżka... nie mam siły nawet kończyć ksiażki... wole nabazgrać coś, co mnie męczy. eh im więcej robie, tym większą idealistką chce być. słaby pomysl.
dobranoc.
Tylko obserwowani przez użytkownika nowolowo
mogą komentować na tym fotoblogu.