Witam wszystkich stałych czytelników.
Do Zawidowa przyjechałem dokładnie tydzień temu w poniedziałek rano. Jakby nie było, ten zeszły tydzień również przydałoby się jakoś "streścić". Po powrocie miałem ochotę przytulić własny laptop (trochę to niepokojące), jednak tego nie zrobiłem. Zdjęcie autorstwa Kamili P, która swoją drogą zdecydowała się wrócić do pisania (wszyscy na niebie i ziemi nie pokładają się z radości),
Poniedziałek niemal przespałem, wtorek cieszyłem się laptopem niemal cały dzień. Dopiero pod wieczór poskakałem sobie na skakance (dobra... kolejna niepokojąca rzecz). W każdym razie był to pomysł Zakrzaka (lub Arogorna), by potrenować nieco kondycję...
Środa i czwartek... no cóż... można by powiedzieć, że trochę sobie w te dni popracowałem. Mój kumpel Robert o dość niecodziennym nicku (Umba) potrzebował pomocy przy remoncie mieszkania, więc jako dobrzy kumple ja i Arogorn pojechaliśmy robić... za free. Znaczy dużo tam nie robłlem, bo zeskrobywałem starą farbę ze ściany, w środę z pokoju, w czwartek z kuchni.
Weekend to już same nudy... w sensie padał deszcz i nigdzie się nie wychodziło z nikim nie widziało. Kurczę miałem iść na siłownie... no dobra, od poniedziałku wracam, hehe. Ostatnio deklarował się Vegeta, że do mnie wpadnie by odzyskać swój dług. No cóż, na deklaracji jak na razie się skończyło. Oczywiście go za to nie winię. Ostatnio mu gorszy numer odwaliłem, za co...
Oficjalnie, pokornie i publicznie Cię PRZEPRASZAM.
Liczę, że jeszcze uda nam się zrealizować moje plany (kolejne niepojące zdanie).
Jak już wszyscy zauważyliście, wakacje się skończyły, jutro ciśniecie do szkoły i zaczyna się piekło, hehe. Ja jeszcze mam miesiąc laby, ale wierzcie mi w październiku nie będę miął wcale lżej od was (i jeszcze sam się na to zgodziłem, hehe)
A co do pozdrowień to kieruję je przede wszystkim do Vegety (który mógłby wstawić notkę), autorki zdjęcia, Arogorna i Umby.
Pozdro od Dyla!!!