bo wiesz. bo zawsze to było tak, że ty byłeś ten lepszy, nie miałeś wcześniej żadnej innej, bo czekałeś na Tą, Tą przez duże T.
Tą do końca życia.
a ja byłam tą gorszą, tą co miała wcześniej innych. tą co ćpała, jeździła po świecie i miała za nic swoje życie.
i to mnie cholernie wkurwia. ten brak możliwości wytłumaczenia tego, że każdy jeden raz z innym facetem był z cholernej miłości,
b o tobie przecież nie można tego powiedzieć, bo ty mnie kochasz i twoja psychika nie zniesie świadomości, że ja kiedyś mogłam mówic kocham komuś innemu. bo ty taki wrażliwy jesteś, płakać będziesz, a to takie słodkie, że facet płacze z miłości. łatwiej uznać, tak jak od tych trzech lat uznajesz, że byłam taką samą zdzirą jak reszta tej przeklętej dzielnicy. bez uczuć, a jak. tobie łatwiej jest myśleć, że to było ot tak sobie. gówno prawda. takie tabu od początku Nas, przez duże N. tabu, bo przecież o tym nie można rozmawiać, bo pan jedyny/pierwszy/ukochany nie może zaczaić, że chociazby tamta przeszłość była nie wiem jak kolorowa, to przestała mnie dotyczyć jeszcze pzed otrzymaniem dowodu osobistego. i oficjalnie z ilością niesamowitą promili dziś informuję o tym fakcie całą blogową społeczność, a jak kiedyś upiję się jeszcze bardziej (czytasz, pomożesz?) to nawet wyślę ci do tego wpisu linka. mężu mój with regards. agnieszka.