Tydzień minął szybko. Nawet za szybko. Zaczął się przyjazdem Lidii, a potem Szymona. Oczywiście przyszedł również Kuba. Graliśmy w monopol i było baardzo śmiesznie. Poniedziałek zleciał jakoś szybko. Wtorek już był za to dość pracowity. W środę ciężko nam było wstać, bo gadałyśmy do baaaaaaaaaardzo późnej godziny, mianowicie do 3:20, mogłybyśmy dłużej, ale po pierwsze rozładowało nam się światło <telefon>, a po drugie rano znowu trzeba było wcześnie wstać i pracować, a praca nie łatwa. Bardzo wykończone położyłyśmy się w czwartek. W piątek znowu gadałyśmy :>. I przyjechała ELA ze SŁAWKIEM! :))))) W między czaasie robiłyśmy też urodzinowy prezent, właściwie kartkę, która była śliczna. Zapomniałam dodać, że przyjechali również Maksiu i Mikołaj. W sobotę urodzinki :3 Tyle śmiechu! My+kreda+drewno=AHAHAH budzą się w nas dzieci :D I nieszczęsna niedziela :< Odjechali :( Choć kochany Maksiu jest obok mnie. JESZCZE. I mi opowiada. Lubię jak mi opowiada. Tak, Maksiu choć mały wzrostem, to wielki intelektem ;p
I teraz mi smutno, bo też niedługo odjeżdża. Znowu będę sama. Trudno, życie.
______________________________________________________________________________________________________________
Ze wszystkich rozmów jakie się odbyły, najbardziej lubię te nocą <3