Czuję jakby była niedziela. Wczoraj nie byłam w szkole, bo wieczorem 18atka :D Wynik jest taki, że dziś jest przysłowiowy KAC MORDERCA. Od czwartku ostro dawałyśmy z przygotowaniami. W sumie cieszę się, że już po. Cieszę się, że dałam jej taki świetny prezent, w który włożyłam ogrom pracy. Lubię patrzeć na reakcję ludzi, którym daję prezenty.
2 dni przerwy w ćwiczeniach. Musiałam. Nie było czasu nawet na sen. Poza tym od biegania mam dziwny ból w łydkach, że chodzić nie mogę :/ Nie to, że stwarzam wymówki, ale po prostu boli. Od jutra lub od poniedziałku wznawiam bieganie. Nie ma chwili do zmarnowania.
Jem mniej. Mniej to znaczy, że jem mniejsze porcje, zdrowsze produkty, pozwalam sobie na co nie co, ale za to ok. 15-16 jem ostatni posiłek.
Od jakichś 2 tygodni piszę z K. Poznaliśmy się na GG. Teraz piszemy na kom. Naciska na spotkanie. Mieszkamy jakieś 30km od siebie. Powiedział, że wystarczy 1 moje słowo a przyjeżdża. I tu włącza się moje niezdecydowanie pomieszane z wątpliwościami, strachem, wstydem, nieśmiałością. Przecież nie mogę się nikomu podobać. Nie zasługuję na niczyją miłość, nie wiem czy sama będę potrafiła kochać. A co jak stwierdzi, że jednak na real mu się nie podobam? Nie wiem kurde..
Pisanie notki na kacu chyba nie było najlepszym pomysłem, ale dawno nie pisałam i skorzystałam z okazji póki nikogo nie ma w domu. Jedyne co mi pozostaje to życzyć Wam miłego weekendu chudzinki kochane! Buziolki
Od 2 tyg waga dla mnie nie istnieje. Boję się. A bo może zamiast spaść to wzrosła?