Czasem żałuję , że wzięłam ślub i nie mam tu na myśli samego sakramentu tylko fakt , że gdyby nie to , to dawno bysmy się rozstali bo nic by nas nie trzymało by podjąć decyzję o odejściu . A tak , kłótnia , gorzkie słowa , przekleństwa i trzeba tkwić z ta osobą na małym metrażu i patrzeć na jej gębe , w którą by sie najchętniej przywaliło . Czasem jest ciężko z sobą wytrzymać , chciało by się wyjść , trzasnąć drzwiami i powiedzieć "pierdole" a tu jednak jest taki magiczny łańcuch , do którego jesteśmy przykuci . Teraz z perspektywy czasu widzę, że za szybko podjęlismy decyzję , że trzeba było zaczekać i pożyć . Rozmawiając z "dobrą duszą" myślę , że fajnie jets zaszaleć , coś zmienić , nie myśleć "co by było gdyby" , żyć tak by każdą chwilę zapamiętać . Musiałabym sobie mózg i życie przestawić by tak myśleć . Może matce i żonie już nie należy się odskocznia , może musi tak trwać między karmieniem , usypianiem , zabawą itd . Mój psycholog twierdzi , że jestem smutna bo moje życie jest smutne a wesołe statusy na portalach społecznościowych to przykrywka i że potrzebuje oderwania od rzeczywistości .
- Panie doktorze ale przecież ja jestem szcześliwa , mam dom i rodzinę i wgl
- Pani Magdo , Pani chce być szczęsliwa ale Pani nie potrafi , Pani jest uciśniona jak narazie a uśmiech na Pani buzi jest chwilowy i wywołany przez Pani córkę i dobrze . Chociaż Ona i ja to potrafimy .
Kocham swojego męża to fakt ale czasem mam uczucie nienawiści i mam ochotę mu powiedzieć "dość" ale miłość zwycięża i po chwili uchodzi ze mnie złość i jestem już obojętna na całą sytuację przez którą poczułam nienawiść do męża .