Święta szybciutko zleciały w rodzinnej atmosferze. Urządzałam prawie całą wigilie sama, więc byłam zadowolona z dań i udekorowania domu.
Antek jest przeziębiony, mam nadzieję, że nic wiecej mu nie będzie. Mam trochę wyrzuty sumienia, bo chciałam być dobrą matką i pozwoliłam mu skakać po kałużach :D Wrócił przemoczony do kolan, a na drugi dzień nos zatkany i łzawiajca oczka. No nic, mam nadzieję, że mu przejdzie. Zobaczymy jak będzie jutro, ale raczej na 80% odwołujemy sylwestra u znajomych. Na szczęście mamy fajną alternatywe :)