Niestety nie mam nic mądrego do powiedznia. Tyle , że cieszę się z tego , że niewielu rzeczy w życiu żałuje.
Naprawdę mogłabym je zliczyć chwaląć się znajomością liczb w zakresie od 0 do 10, pomijająć 0.
Z tego jestem dumna.
Choć te pare rzeczy, kilka zdarzen, kilka słów wracają ze zdwojoną siła w chwili, gdy ich tak bardzo nie chcę.
Mogłabym się tu użalać nad sobą. Mogłabym, ale nie będę.
Równie dobrze mogłoby mnie tu nie być. To daje mi kopa do tego, żeby po prostu być.
Ten tydzień nie był dobry.
Co z tego, że w szkole dobrze.
Wewnątrz czuję , że ulatuje mi ten zapał do kreowania siebie i mojej drogi, jaki czułam jeszce dobre dwa tygodnie temu.
Brak motywacji ?
A może to powracająca rutyna, choć rutyna już innego życia.
Powinnam bić się o życie tak jak te mewy o skrawek suchego chleba.
Może tym chlebem jest właśnie szczęście?
Może szukam go tam gdzie nie powinnam, może nie powinnam go szukać.
Może ono nie istnieje, może ono jest tylko pojedyńczymi chwilami, których nie sposób znaleźć.
Gówno wiem.
Kurwa.