no i nadeszła moja ulubiona pora w roku! ten świąteczny czas spędzony z najbliższymi. już nie narzekam, że nie czuć tej atmosfery co w dzieciństwie - temu da się zaradzić! pełno świeczek, ozdóbki, lampki i gorąca czekolada. uwielbiam ozdoby świąteczne! małe rzeczy a umilają ten czas. tylko niech śnieg spadnie.
aleee nie może być zbyt kolorowo. przeczucia okazały się być prawdziwe. potwierdzona diagnoza. tyle dobrze, że już potwierdzona! ("już".......) życie w niepewności było gorsze. teraz wiem co i jak, od połowy grudnia zmiany, zmiaaany. już powoli zaczynam wprowadzać pewne nawyki bo ciężko przestawić się z dnia na dzień.
no więc ja się trudziłam z oczyszczaniem cery, ciemnymi włoskami everywhere, przybytkiem wagi tu i ówdzie, nierosnącymi i kruszącymi się włosami na głowie, rozdwajającymi się paznokciami... a jak widać to tylko walka z wiatrakami. dziękuję temu u góry, który zgotował mi taki los!