Nie mam ŻADNYCH nowych zdjęć, a na dodatek jestem uziemiona prawdopodobnie do końca wakacji...
Sesje na świeżym powietrzu raczej niemożliwe, więc mooooże jutro pokombinuje jutro coś sama w domu, chyba że ktoś się nade mną zlituje i pożyczy swoją twarz.
Umieram, nie umiem siedzieć w jednym miejscu tak długo. Nie ma co, zafundowałam sobie piękny sierpień.
Może to mnie zmobilizuje do przerobienia "najważniejszej książki w moim życiu". Mam za sobą już 95 stron, a to już ogromny sukces.
Nagle stałam się niesamowicie aktywną osobą, tylko że przypadkiem nie mogę się ruszać :)
Dobranoc ;)))
Z dnia 07.08.2013:
Nie mogę już tego wytrzymać. Czuję, jakby moje życie toczyło się gdzieś obok, jakbym w nim nie uczestniczyła. Może właśnie zostałam wyrzucona z tego spektaklu? Nie odczuwam żadnych konkretnych emocji. Nie cieszy mnie nawet to, co dawniej sprawiało mi ogromną radość. Być może ja także boję się miłości i to sprawia, że nie umiem podjąć konkretnych działań? Denerwuje mnie to, że inni chcą doradzać, zwracają mi uwagę. To, co robię, jest tylko i wyłącznie moją sprawą. Nie potrzebuję "kopa w tyłek", żeby iść dalej. Być może wystarczy tylko poklepanie mnie po plecach? Zaczynam tracić wiarę w sens tego wszystkiego...
"Często twe oczy zamiast wiosennieć zielenią
Są takie zimne i dziwne
W chorych rozmowach oczy patrzą gdzie indziej
Patrzą tylko gdzie by się schować
Twoje ramiona nie kruszące się ciasto
Nie pachną miętową maścią
Ja w twoich ramionach nieistotny dysonans
Deszcz szczęścia strzał nad przepaścią"
Jakoś polubiłam tę piosenkę, ma niesamowity klimat...