Zielone światło, a ja stoję, nie idę, patrzę sama nie wiem gdzie,w który punkt ulicy, może na stopy przechodniów? Nie idę, stoję, jak gdybym była przytwierdzona do betonowych płyt. Popadanie ze skrajności w skrajność męczy, wyczerpuje z każdej drobnej witalnej siły, z uśmiechu, nie mam dziś uśmiechu, nie mam go dziś wcale. Uciekam od ludzi chowając się za książkami. Czuję się bezpieczna. Mam pewność, że papierowe osoby mnie nie zranią.
- Przepraszam, którędy do nikąd?
- Proszę iść prosto, mijając plac zabaw dojdzie Pani do przystanku Cierpliwości, przechodząc przez pasy na rogu ulicy Niepewności i Roztargnienia dotrze Pani do skrzyżowania świętych Wspomnień i Zapamiętania. Proszę skręcić w prawo, na ulicę Szczerości. Zapukać do najbliższych drzwi i zapytać o "Nikąd".