Pełen złotej potęgi, dzikiej ognia siły,
wybuchem burz przez wieki w wściekłym wrzałem szale,
Przewalałem w swej głębi białej lawy bryły,
W grozie grzmotów i wstrząsów i w płomienia chwale.
W zgliszcze i popiół poszła ma moc ogniopłynna
I tu, gdziem ział okrutnie bezpłodną ruiną,
Pożywny owoc rodzi cicha, dobroczynna
Oliwka i za ręce podtrzymuje wino.
Nieznajoma pozdrawia ;)